Subject: II.1

No

Krzyż mnie "rozdziewiczył". Trochę gańba. :/

ktory Desperat dal 320 milionow za CZARNECKIEGO?!

Posc go wolno to sie dowiesz

Tak zrobie, niech ktos traci, 160 baniek nie jest zle

Mam tylko 1/3 tej kwoty, więc nie ja.

ehhh, dobrze, ze to pierwszy taki mecz od dawien dawna, ale oddaje znowu wiecej strzalow i dooopa a te blyskawiczne ogrywam gosci po 230 w sile jak leci (oczywiscie zdarzy sie przegrac)

Waldek cm grajacy na 14?:/

Bo to środkowy obrońca Popełniłem błąd bo nie zauważyłem, że środkowy pomocnik był zawieszony na 1 mecz i się niestety w końcówce spotkania zemściło. Gratuluję zwycięstwa.
Mam nadzieję, że to był ostatni mój taki błąd w tym sezonie bo nie dość, że straciłem punkty to jeszcze zakończyłem serie bez straconej bramki

po podsumowaniu powinienes sie cieszyc, ze tylko jedna ale to samo bylo ostatnio z Lasicem, nie wiem co jest z moja skutecznoscia...

Lol. Zastanawiam się czemu na dzisiejszy mecz przyszło niecałe 70 tys. widzów, skoro na inne mecze z mniej wymagającymi i niżej notowanymi rywalami przychodził komplet.

"Jeżeli zagrasz mecz ligowy (lub jego część) na bardzo niskiej lub niskiej ważności i nie wygrasz to kibice zapamiętają, że zawodnicy zagrali z małym zaangażowaniem i mogą nie pójść na następny mecz na własnym stadionie. Spadek liczby kibiców będzie większy jeśli zagrasz bardzo nisko i mniejszy jeśli zagrasz na niskiej ważności. Również część meczu, w której zagrasz na bardzo niskiej lub niskiej ważności będzie brana pod uwagę. Jeżeli wygrasz spotkanie ważność meczu nie będzie miała wpływu na widownię w następnym spotkaniu. Również, jeśli Twoja drużyna jest sporo słabsza od przeciwnika, Twoi kibice wybaczą Ci, jeżeli zagrasz na bardzo niskiej ważności i przegrasz. "

W ostatnim meczu u siebie się nie popisałeś.

To grubo, skoro aż taki odpływ kibiców jest przez takie coś. Swoją drogą nie opłaca się chorować, gdyż przez to nie zmieniłem ważności na Siedlce.

Chorować nigdy się nie opłaca.

To dalej walczymy w Pucharze Polski Powodzenia może spotkamy się w finale