Po I kwarcie, taktycznie rzuciłem wszystko na jedną szalę, grając zupełnie niekonwencjonalnie mając na względzie to, co do tej pory zwykle graliśmy. Dopóki Włosi rzucali bardzo skutecznie, zaś my wręcz przeciwnie - było kiepsko. Potem zza chmur wyjrzało słońce i ćwierćfinał stał się faktem. Jutro wesoło nie będzie, ale jeżeli wygrywać, to z najsilniejszymi.
PS
Fajnie, że ktokolwiek interesuje się tymi Mistrzostwami poza mną.