Čas:

Tvoje tímy:
Komunikácia
Public account
  PRO Zóna
1330 kreditov
Kúpiť kredity
Momentálne sa nachádzaš vo verejne prístupnom konte. Ak si chceš zahrať hru alebo prispievať do diskusií, musíš sa prihlásiť. Ak si nový užívateľ, musíš sa zaregistrovať.

  PowerPlay Magazín

40 minut z selekcjonerem [K]


40 minut z selekcjonerem [K]

Yoyogi to postać, której nie sposób pomylić z żadną inną i prawdopodobnie w polskiej koszykówce może nie pojawić się już tak charyzmatyczna osoba. Wkład w rozwój sportu w naszym kraju jest nieoceniony, a efekty jego pracy to nie tylko wyniki reprezentacji Polski, ale także działania mające na celu rozpowszechnienie koszykówki w ojczyźnie jak i niezwykła pasja i zamiłowanie do tego co robi, którymi dzieli się ze wszystkimi. Moim rozmówcą będzie selekcjoner, który przez dwa sezony pracy z kadrą dwukrotnie wygrywał grupę eliminacyjną do MŚ, a także zaliczył dwa bardzo udane turnieje mistrzowskie - jeden zakończony na czwartym miejscu, drugi przerwany po porażce w ćwierćfinale.

 

Adamson: Który sezon wśród tych dwóch lat uznaje Pan za lepszy?

Yoyogi: Zaprawdę ciężko powiedzieć. Oba turnieje uważam za jednakowo udane. W pierwszym turnieju mieliśmy więcej szczęścia, natomiast w drugim niestety nam go zabrakło. Co by tu nie mówić, jednakowoż aspekt szczęścia, swoistego sportowego farta niezależnie od poziomu sportowego drużyny jest bardzo, ale to bardzo ważny, zwłaszcza w takiej grze jaką jest PPM. Nasza reprezentacja jest jedną spośród ośmiu najlepszych reprezentacji na świecie. Każdy występ in minus od tego wytyczonego pułapu uważać należy za ujmę.

A: Mówiąc o aspekcie szczęścia nie sposób wymazać z pamięci mecz z ubiegłorocznego mundialu, kiedy awans do półfinału dała nam wygrana ze Słowacją.

Y: Dokładnie. Czasami ten aspekt jest conditio sine qua non, przeważa szalę na korzyść jednej z drużyn. Jest to istotne zwłaszcza przy pojedynkach wyrównanych ekip. Fortuna jest ślepa i ślepymi czyni swoich wybranych.

A: Los odwrócił się rok później w meczu z tą samą drużyna, późniejszym mistrzem Świata. Ma Pan dalej żal do swoich zawodników za totalny brak skuteczności w tym arcyważnym spotkaniu czy może bierze Pan winę na siebie za ćwierćfinałową przegraną?

Y: Nie żywię żalu, gniewu tudzież innych, negatywnych uczuć wobec swych zawodników. Takie rzeczy są po prostu wkalkulowane w sport i jego naturę. Czasem "wchodzi", czasem "nie wchodzi".

A: Ostatnio powiedział Pan, że w przyszłym sezonie „w kwalifikacjach ciężar gry będzie w większym stopniu przerzucony na rezerwy”. W jaki sposób ta odmienna taktyka przygotowania do najważniejszej imprezy sezonu może wpłynąć na gotowość drużyny do meczów o najwyższą stawkę?

Y: Podstawa zachowa więcej energii na najważniejszą imprezę sezonu. Mecze kwalifikacyjne (reprezentacji Polski) zależnie od rozwijającej się sytuacji i występujących potrzeb kadry zazwyczaj zabierają łącznie około 3-4 punktów energii w przełożeniu na cały sezon zawodnikowi. Wspomniana liczba oczywiście zależy od tego ile dany zawodnik przebywał na parkiecie. Nie jest to co prawda jakaś wielka, ogromna liczba, jednakże potrafi w dłuższym czasie wpłynąć negatywnie na RAT zawodnika. Mistrzostwa Świata to specyficzna impreza. Impreza, na której każdy punkt RAT liczy się podwójnie. Słusznie może ktoś w tym miejscu zauważyć, że jeżeli zawodnicy nie będą grali w trakcie kwalifikacji, to oprócz korzystnej sytuacji, jaką jest oszczędność energii wystąpi również skutek negatywny, czyli brak sukcesywnego "ładowania" zgrania. Jest jednak i na to metoda. Problem ten łagodzony będzie taką metodą, iż zawodnicy z podstawy będą grali w meczach towarzyskich i mniej wymagających spotkaniach kwalifikacyjnych, przez co ograniczymy możliwie maksymalnie straty energetyczne i jednocześnie pozwolimy im na chwytanie zgrania. Wspomniana strategia ma szerokie pole do zastosowania, ponieważ nasza grupa kwalifikacyjna nie jest nader wymagająca.

A: Reprezentacja będzie budowana na tych samych zawodnikach czy jednak na powołanie czekają już następcy dla kilku z nich?

Y: Polityka kadrowa zmianie nie ulegnie. Trzon będzie zachowany, zaś korekty jedynie w odwodzie. Niemniej jeżeli już przyjdzie kogoś powoływać, to wyłącznie uzdolnioną młodzież. Czas powoływania starszych (tj. tzw. oryginalnych graczy, którzy są zawodnikami od początku I sezonu oraz nigdy nie przybyli z akademii sportowej) kresu swego definitywnie dobiegł. Powołanie w zeszłym sezonie Tomasza Głucha zamknęło symbolicznie ten okres.

A: W kwestii symboliki ciężko nie zwrócić uwagi na pewien element, który nierozłącznie kojarzy się fanom koszykówki z Pańską osobą. Zdarzył się już taki mecz, którego nie oglądał Pan w garniturze?

Y: Nie było takiego.

A: Zatem dlaczego kładzie Pan tak duży nacisk na ten charakterystyczny ubiór, wyróżniający Pana osobę spośród innych trenerów?

Y: Dobrze się czuję w takim wdzianku. Uważam, iż każdy powinien chodzić w tym, co mu pasuje i w czym mu wygodnie, wszakże libertas inaestimabilis res est. Oczywiście wyłączając tutaj jakieś specjalne okazje, ale pytanie nie traktuje o tym.

A: Uważa się Pan za dobrego stratega?

Y: Dobrego stratega? Nie. Zdecydowanie nie, ale za dobrego taktyka i owszem. (uroczy uśmiech)

A: A właśnie niedawno zabrał Pan głos w temacie strategii treningu, który od kilku dni jest czołowym tematem wśród sporej części doświadczonych graczy. Znalazł Pan receptę na skuteczność w tej dziedzinie gry?

Y: Miałem na myśli strategię w sensie planowania ogólnozespołowego (tj. transfery, finanse, inwestycje, etc.), stąd też bardziej odnosi się to do moich klubów aniżeli reprezentacji. Strategia, która to mogłaby być odważniejsza i przynosząca mi w związku z tym więcej sukcesów na froncie klubowym. Nie jestem z siebie do końca zadowolony i dlatego też nie uważam, abym był dobrym strategiem. Nie chodziło mi zaś o strategię treningu. To jest zgoła co innego. Sądzę, że nazwa "strategia treningu" nie jest adekwatna do tego, co jest tam dyskutowane i poruszane. Zdecydowanie lepsze byłoby określenie "planowanie treningu". Strategię w tej grze należy rozumieć i zdefiniować jako ogół przedsięwzięć zmierzających do osiągnięcia przewagi nad swoimi rywalami. Sam aspekt treningu obejmuje zbyt wąski zakres działań, żeby nazwać go strategią. Zaś co do samej recepty na idealny plan treningu. Cóż, panaceum na idealne rozkłady nie zostało jeszcze wynalezione, jednakże prace trwają intensywnie. Pewne punkty zaczepienia już są, co jest światełkiem w tunelu.

A: Stara się Pan jak najowocniej łączyć pracę w klubie i reprezentacji. Czy nie przytłacza Pana taki ogrom obowiązków związany z działaniem na kilka frontów?

Y: Nie przytłacza, a wręcz pomaga. To doskonałe połączenie. Mogę w ten sposób jednocześnie oceniać sytuację zarówno z punktu widzenia selekcjonera, jak i punktu widzenia trenera klubowego. To bardzo przydatna rzecz.

A: Bycie selekcjonerem to niewątpliwie ogromna presja i oczekiwania od narodu. Jak sobie Pan z nimi radzi?

Y: Nic tak życia nie upiększy jak jeden głębszy.

A: Zatem dzięki PPM Pańskie życie jest piękniejsze? (śmiech)

Y: Bez wątpienia.

A: Co czyni PPM grą lepszą od innych?

Y: Element społeczny. Wiele barwnych postaci jest tutaj zgromadzonych, chociaż ostatnio przeżywamy kryzys w tym aspekcie.

A: Jak chyba na wszystkich forach internetowych, brakuje osób z taką charyzmą jak Pan.

Y: Bez przesady. Nie ja jeden taki jurny. Oprócz mnie znajdzie się wielu podobnych, ze swoimi pasjami, marzeniami, planami. Wystarczy tylko poszukać.

A: Tą sentencją skończmy naszą rozmowę. Dziękuję, to było bardzo produktywne spotkanie.

Y: Dziękuję.

 

 

Artykuł kandydata do magazynu PowerPlayManager.





Hodnotenie článku: Slabý - Normálny - Perfektný     Unikátnych prečítaní: 123

Zdieľaj na Facebooku   Zdieľaj na Twitteri   Zdieľaj na MySpace