Krok po kroczku idą zmiany. Co niosą?
Zmiany i reforma Polskiej Ligi, które zostały ostatnio wprowadzone są kolejnymi krokami naprzód w rozwoju hokeja w naszym kraju.
Podczas mającego miejsce pod koniec maja posiedzenia zarządu PZHL podjęto kluczowe decyzje dotyczące kształtu rozgrywek ligowych w Polsce w sezonie 2013/14. Oto co uchwalono:
- rozgrywki będą nosiły nazwę Polska Hokej Liga (PHL);
- sezon regularny będzie miał 6 rund;
- ćwierćfinały, półfinały i finał będą rozgrywane w systemie do czterech wygranych, ponadto w pierwszej rundzie będą obowiązywać bonusy, tj. zespół sklasyfikowany wyżej w tabeli będzie miał na starcie jedno zwycięstwo;
- nie będzie rozgrywek klasyfikacyjnych, czyli zarówno meczów pomiędzy przegranymi w ćwierćfinałach jak i spotkań o 3 miejsce;
- drabinka play-off będzie sztywna;
- zespół z przewagą własnego lodu będzie grał u siebie w spotkaniach nr 1, 2, 5 i 7;
- nie będzie spadków z ligi;
- zwycięzca I ligi by grać w PHL musi spełnić warunki licencyjne;
- klub może wykupić miejsce w PHL, tzw. „dziką kartę”, za 200.000 PLN, co nie zwalnia z wypełnienia wymogów licencyjnych;
- w każdym zespole musi występować co najmniej 2 zawodników U-21;
- w każdym klubie może grać ośmiu obcokrajowców, za każdego następnego klub będzie musiał zapłacić 25.000 PLN;
- zawodnicy z polskimi korzeniami nie liczą się do limitów ani nie trzeba za nich wnosić dodatkowych opłat;
- kluby PHL mogą zawierać umowy partnerskie z klubami I i II ligi na mocy których zawodnicy mogą dowolnie zmieniać barwy pomiędzy tymi zespołami w czasie trwania sezonu regularnego (jednak nie dłużej niż do 31 stycznia), w jednym meczu może wystąpić maksymalnie 6 takich zawodników;
- PZHL będzie akceptował umowy o współpracy między klubami PHL a klubami szkolącymi młodzież przy ustalaniu opłaty wpisowej do rozgrywek.
Po zatrudnieniu zagranicznych, uznanych szkoleniowców do pracy z kadrą, zmiany w lidze są kolejnym krokiem w kierunku normalności. W końcu nie będzie bezsensownych spotkań o miejsca 5-8, które niepotrzebnie wydłużały sezon dla przegranych zespołów. Co prawda nieco żal, że nie będzie meczu o brązowy medal. W mojej opinii optymalne rozwiązanie jest stosowane w fińskiej SM Liiga, gdzie rozgrywa się jeden mecz o brąz. Minusem, jeśli chodzi o fazę posezonową, są w mojej opinii bonusy – nie znam żadnej poważnej ligi, w której obowiązywała by taka zasada. Możliwe, że zamierzeniem było zwiększenie rywalizacji w sezonie zasadniczym, jeśliby przystąpiło do niej tylko 8 zespołów (w związku z czym wszystkie by zagrały w play-off), jednak dla mnie nie jest to wystarczający powód.
Zasady dotyczące zatrudniania zawodników z zagranicy poszły w dobrym kierunku. W krajach, które balansują na krawędzi elity nie ma zbyt zaostrzonych limitów dotyczących obcokrajowców, więc i w Polsce nie powinno ich być. Kluczem do rozwoju powinien być hokej młodzieżowy i tu zasady są jasne – im więcej drużyn młodzieżowych tym mniej klub płaci wpisowego.
Jeśli chodzi o kwestie finansowe dobrym krokiem jest określenie minimalnego budżetu w wymogach licencyjnych (na poziomie 2.000.000 PLN brutto), co powinno ustrzec ligę od powtórzenia sytuacji z zeszłego sezonu, kiedy Nesta Toruń wycofała się z rozgrywek (na marginesie: zespół z Torunia pozyskał sponsora i prawdopodobnie wystąpi w przyszłym sezonie w I lidze, co jest bardzo dobrą informacją).
Równolegle do prac na kształtem ligi toczyła się saga z rosyjskim inwestorem w Zagłębiu Sosnowiec. Ramowo nowe Zagłębie pozbyło się niegospodarnego prezesa i czeka na nowego sponsora, przy którego zatrudnieniu mieli maczać palce selekcjoner Zacharkin i doradca Bykow. Nie trzeba mówić, że w razie przybycia możnego sponsora Zagłębie stanie się z automatu głównym faworytem ligi – autorzy tekstów wspominali o budowaniu w Sosnowcu zespołu złożonego niemal wyłącznie z reprezentantów Polski. Kto wie, czy ostatnia decyzja Leszka Laszkiewicza o rozstaniu z Cracovią nie zapowiada właśnie budowy kolejnego superklubu. Oby tym razem zespół miał solidniejsze podstawy aniżeli zespół gwiazd z Sanoka z ubiegłego sezonu.
To teraz zabawa w jasnowidza. Załóżmy, że do Zagłębia przybywa rosyjski dobroczyńca. Zespół z Sosnowca w składzie złożonym z kadrowiczów i (prawdopodobnie) kilku mocnych obcokrajowców wygrywa bezproblemowo PHL, jako że pozostałe zespoły, osłabione brakiem reprezentantów, nie są w stanie z nim konkurować. Następnym logicznym krokiem byłoby dołączenie do międzynarodowej ligi (EBEL, BOL lub MOL), by rywalizować na wyższym poziomie, pamiętajmy, że kto się nie rozwija to de facto idzie do tyłu. Tymczasem na drugim krańcu Polski powstaje w końcu KH Olivia Gdańsk z licencją na grę w KHL i mamy dwa polskie zespoły w ligach międzynarodowych.
Scenariusz realny? I ważniejsze pytanie: co taki scenariusz przyniósłby polskiemu hokejowi?
PS. W razie błędów proszę o uwagi.
Сподели в Facebook Сподели в Twitter Сподели в MySpace