Час:

Твої команди:
Зв'язок
Public account
  Зона PRO
1330 кредитів
Придбати кредити
Ти знаходишся у суспільному обліковому записі. Якщо ти хочеш грати або приєднатися до обговорення, то маєш залогінитися. Якщо ти новий користувач, то маєш спершу зареєструватися.

  PowerPlay Журнал

Z refleksji redaktora - Za mały sukces?


Z refleksji redaktora - Za mały sukces?

Wszyscy obecnie żyją zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi. Niektórzy z zapałem oglądają zmagania hokejowe, inni kibicują polskim sportowcom ciesząc się medalami, m.in. Justyny Kowalczyk i Kamila Stocha. I gdy wchodzę na PPM-a, patrząc na forum zwykle w tym okresie zauważyłbym dziesiątki (być może nawet setki) wpisów w wątku o wyborach na selekcjonera reprezentacji w piłce nożnej. Tymczasem, gdy zazwyczaj co każdy sezon taki był obraz sytuacji, tak teraz nie ma kompletnie żadnych emocji, nie ma debaty, nie ma rozpatrywania kandydatów na dziesiątą stronę, pytań o rozkłady zawodników, czy ich selekcję. Dlaczego? Bo faworyt do objęcia stołka jest tylko jeden. Nawet, gdyby byli poważniejsi przeciwnicy, nie miałoby to żadnego znaczenia. W końcu Mistrzostwa Europy nie zdobywa się na co dzień...

 

„Nie wiem dlaczego po raz kolejny bierzecie jakiegoś gościa typu cichy na selekcjonera."

„Ty i bambaniasz nie posiadacie wiedzy jaka musicie posiadać by z ta reprezentacja osiagnąć sukces"

„Nie wygląda mi na to by wyżej wymieniony kandydat, który nie dba o wyniki własnej drużyny mógł zadbać o wyniki drużyny narodowej"

„Wybieracie kolejnego II ligowca zamykającego tamtejszą tabelę"...

 

Wszystko szło nie tak, jakby chciała nasza społeczność, a nawet sami selekcjonerzy. Jako 3 nacja pod względem liczby menedżerów nawet nie wyszliśmy z grupy. By postawić do pionu reprezentację seniorów należało zrobić przebudowę. Wtedy pojawił się cichy90, który... zbyt wielu argumentów nie miał. Zresztą na samym forum pojawiły się wpisy, które widać powyżej. I nie jest to bynajmniej zdanie jednej osoby. Nie będę tutaj wypisywał autorów powyższych postów. Ci, którzy to napisali wiedzą o kim mowa. Wracając do tematu, największym wyznacznikiem dla większej części społeczności była umiejętność rozwoju swojej drużyny. Tam cichy90 rzeczywiście nie zachwycał... od II ligi zaczynał i w tej lidze gra do dziś, zaliczając w międzyczasie jeden spadek. Co prawda, od razu po sezonie awansował, ale obecnie zajmuje miejsca w środku tabeli. Nie jest to szczyt marzeń, szczególnie, że przeciwnicy mogli pochwalić się lepszymi osiągnięciami z drużyną.

 

Mimo wszystko to cichy90 został selekcjonerem i to pokaźną przewagą głosów. Jego asystentem został Gits, który ze swoim NERV-em Bielsko Biała osiągnął nawet mniej... 2 sezony temu wciąż siedział w IV lidze, dopiero teraz udało się awansować. Natomiast tego menedżera zna bardzo wielu. Pierwszy do rozgryzienia wszelkich taktyk, szczególnie w piłce nożnej. W dodatku posiadał doświadczenie związane z reprezentacjami, m.in. z Australią i Indiami. Tych dwóch ot nieidealnych menedżerów musiało sprostać nieco wygórowanym oczekiwaniom części społeczności.

 

Dzięki dobremu rozłożeniu energii, genialnej postawie Pawła Futy, całkiem poprawnej skuteczności i przede wszystkim szczęściu, o którym napiszę jeszcze później Polska została Mistrzem Europy. Sukces niewątpliwie wielki, żaden z poprzednich selekcjonerów podczas MŚ/ME nie był w stanie nawet zbliżyć się do tego wyczynu. Można się dziwić, że stało się to dopiero w 12. sezonie. Przy tak sporej nacji, jaką tworzymy, wydaje się, że sukces mógł zjawić się trochę wcześniej. Najważniejsze jednak jest to, że do gabloty polska reprezentacja wrzuca swój pierwszy krążek, na dodatek ten najcenniejszy! Jak to się stało, że takie na pozór nierewelacyjne osoby potrafiły wywieźć z Austrii złoty medal? Może ta krytyka była zbędna?

 

Albo... mieliśmy szczęście? Trzeba przyznać, że przeciwnicy, którzy stanęli nam na drodze do złotego medalu to nie potęga typu Czechy czy Słowacja. A od dawna wiadomo, że „typowi Polacy" przy takim sukcesie, tego typu „haczyk" znajdą bez większego problemu, tak jak choćby Norwedzy szukający spisku w związku ze złamaną kością śródstopia Kowalczyk. Tymczasem jest parę rzeczy, które umknęły wielu i niejako tłumaczą zwycięstwo na Mistrzostwach Europy.

 

To było 6 sezonów temu, Polacy z 7 punktami w grupie myślą o naprawdę sporym sukcesie na pierwszych zorganizowanych Mistrzostwach Świata. Pierwszym przeciwnikiem w fazie pucharowej była... Francja. Tak więc (przynajmniej w tym etapie rozgrywek) nie trafiliśmy na tak trudnego przeciwnika. Tymczasem, gdy nadzieje były tak wielkie polegliśmy 2:1. Nie można było nic zarzucić komanchowi i zitkowi, przewaga Polaków w tamtym meczu była bezdyskusyjna, zabrakło... szczęścia. Rywale byli wtedy skuteczniejsi i nic nie można było poradzić. A parę dni temu trafiamy, tym razem już w półfinale, na tego samego przeciwnika. I po 24 minutach mieliśmy już dwubramkową przewagę, w drugiej połowie dzięki przejściu na bardziej defensywną taktykę, utrzymaliśmy wynik i cieszyliśmy się pewnym medalem. Skoro cichy90 potrafił tak utrzymać rezultat, to czy ustaje takimi umiejętnościami taktycznymi od wspomnianego wcześniej komancha, czy innych menedżerów prowadzących tę kadrę? A tak na nim psy wieszano...

 

Można powiedzieć, że wtedy Francuzi byli mocniejszymi przeciwnikami dla Polaków... Trzeba jednak przyznać, że w świetny sposób cichy90 i Gits zagospodarowali energią w pierwszym składzie i to dzięki temu teraz można było mówić o jakiejkolwiek przewadze. Trochę obliczeń na udowodnienie. 6 spotkań towarzyskich, w których grali najlepsi zawodnicy, ważność - bardzo niska. Daje nam to 0,24 straty energii, nie licząc zmian, a ich było całkiem sporo. Z takim samym nastawieniem zagraliśmy w eliminacjach 2 potyczki - 0,4 straty. Reszta, czy to kwalifikacji, czy spotkań kontrolnych, Polacy zagrali rezerwami. O ile czegoś nie przeoczyłem, daje nam to 99,36/100 energii, przypuszczając, że któryś z zawodników zagrał w każdym spotkaniu pełne 90 minut (ewentualnie trochę mniej). Biorąc pod uwagę zgranie naszych piłkarzy, które bez wątpienia w pierwszym składzie było bardzo wysokie, lepiej tego nasi selekcjonerzy nie mogli zrobić. Nie sprawdzałem, ale i tak jestem prawie pewien, że wśród naszych rywali to Polacy startowali do ME z największą energią. To tutaj należy szukać w głównej mierze przyczyny tego sukcesu, bo kto wie, czy gdyby u każdego zawodnika były te 3 punkty energii mniej (jeden mecz eliminacyjny do ME na ważności bardzo wysokiej) wszystko potoczyłoby się tak dobrze.

 

Zostaje jeszcze jedna sprawa, którą już przeoczyło naprawdę spore grono osób. Co z tego, że nie mieliśmy przeciwników z tej najwyższej, światowej półki na ME i selekcjonerzy „nie mogli niczego udowodnić", skoro wcześniej mieliśmy do czynienia z naprawdę silniejszymi rywalami od siebie. Już w samych kwalifikacjach trafiliśmy na Czechów, których spokojnie można zaliczać do tych najlepszych. W 11. sezonie udało się zremisować z tak mocnym przeciwnikiem. Więcej, Polska miała wtedy nawet nieznaczną przewagę, jednak ten jeden celny strzał - to było zbyt mało na wygraną. Natomiast w 2. rundzie poszło znacznie łatwiej, zwycięstwo 2:0, gdzie wynik był ustalony już w pierwszej połowie i cały mecz Polacy rozegrali dość głębokimi rezerwami. To jeszcze nie wszystko. W sławetnym turnieju „o pietruszkę" doszło do starcia pomiędzy nami a Słowacją. Był to dokładnie mecz o 3. miejsce w PPM Football Challenge Cup. Ponieważ selekcjonerzy zdecydowali się na grę w tym turnieju rezerwą, siła pomiędzy zespołami była ogromna. Mimo to udało się dowieźć remis do rzutów karnych, gdzie Polacy ograli naszych południowych sąsiadów. Były jeszcze wygrane spotkania m.in. z Łotwą (w 8. sezonie odpadliśmy z tym rywalem z ME po przegranej 2:1) także grane rezerwami, czy kolejny remis z Czechami w tym samym turnieju.

 

Choć ta dwójka selekcjonerów już nic nie musi udowadniać, to chcą oni poprowadzić reprezentację do Mistrzostw Świata i być może tam osiągnąć jakiś sukces. Po takim koncertowym występie na arenie międzynarodowej pytanie jest jedno - jakie cele można sobie postawić na tę imprezę? Wyjście z grupy zwykle było w naszym zasięgu, ale co potem? Ćwierćfinał, półfinał? Wielu zapewne liczy na powtórzenie sukcesu sprzed paru dni, ale czy jest to możliwe? Jak dla mnie opis sytuacji najlepiej obrazują słowa jednego z użytkowników:

„Oczywiście panowie nie ma presji.
Już i tak weszliście na taki poziom, który nikomu dotychczas nie udało się zajść.„

Mimo tego, że były one powiedziane(napisane) podczas ME myślę, że są one nadal aktualne. Cichy90 i Gits, powodzenia w dalszym prowadzeniu kadry!

 

Dziękuję za uwagę.

 





Рейтинг статті: Не дуже - Нормальний - Відмінно     Унікальних переглядів: 155

Викласти на Facebook   Викласти на Twitter   Викласти на Myspace