Oj, nie przesadzaj już, że wręcz żyję tą grą. To już nie te czasy. Ostatnio traktuję ją bardziej jako tzw. "miły dodatek do kawy", niż faktycznie coś nader istotnego, bez czego dnia spędzić nie mogę.

Masz rację co do całej reszty, przy czym my różnimy się w doborze i ważeniu kryteriów przy ocenie kandydatury. Tak samo zgoda, że wybierając obdarzamy zaufaniem, jednak jak widać na powyższych wywodach - ja lubię kontrolę ciągłą. Zaufanie jest bardzo istotne w życiu (nie tylko w wyborze selekcjonera tutaj), ale pewien stopień kontroli powinien być jednak z racji tego, iż doskonali nie jesteśmy.