No tak... ja też miałem się z Wami zawinąć na meczyk, ale kilka spraw na głowie i porażka. Royo miał trochę zresetowaną pamięć i musiałem mu kilka "incydentów

" przybliżyć, ale ogólnie, jak zawsze przednie spotkanie.
Co do juniora... chyba wdał się we mnie, bo uparty leń - nie za bardzo mu chyba pasuje wychodzenie na zimno

. Ale już na dniach (szpital itd), jak już przyjdzie na ten świat to oczywiście się pochwalę