Czas:

Twoje drużyny:
Komunikacja
Public account
  Strefa PRO
1330 kredytów
Kupno kredytów
Jesteś na koncie publicznym. Jeśli chcesz grać lub uczestniczyć w dyskusji, musisz się zalogować. Jeśli jesteś nowym użytkownikiem, musisz się najpierw zarejestrować.

  PowerPlay Magazyn

Polscy hokeiści zaczynają walkę o Igrzyska w Soczi.


Polscy hokeiści zaczynają walkę o Igrzyska w Soczi.

Dziś zaczyna się II runda kwalifikacyjna do Igrzysk Olimpijskich w rosyjskim Soczi w 2014 roku. W turnieju w Kijowie rozpoczną swe zmagania Biało-Czerwoni. Będzie to pierwszy sprawdzian dla nowego sztabu trenerskiego z Igorem Zacharkinem i Wiaczesławem Bykowem na czele.

Rywali w stolicy Ukrainy będzie trzech: oprócz gospodarzy także Hiszpanie i Estończycy. Realia są jednak takie, że w zasadzie o awansie rozstrzygnie niedzielne spotkanie Ukraińców i Polaków, bowiem umiejętności pozostałej dwójki uczestników nie pozwalają nawet myśleć o podjęciu walki o miejsce wyższe aniżeli trzecie. Dość powiedzieć, że Estończycy przysłali bardzo młody skład (brak chociażby Aleksandra Petrowa, najlepszego strzelca Estonii na poprzednich Mistrzostwach Świata, czy też znanego z polskich lodowisk Kaupo Kaljuste), zaś Hiszpanie mieli problem by wysłać kogokolwiek, bowiem kadrowicze sami musieli opłacić sobie wyjazd na Ukrainę, w związku z czym kilku czołowych zawodników odmówiło wyjazdu.

Ukraińcy to zupełnie inna bajka. Wstępny skład zespołu oparty o zawodników grającego w KHL Donbassu Donieck z Rusłanem Fedotienką i Oleksejem Ponikarowskim na czele jest na papierze poza zasięgiem naszej reprezentacji. Ostatnie nowiny co prawda stawiają pod znakiem zapytania występ tego pierwszego, jednak należy pamiętać, że Ukraina gra u siebie, co daje temu zespołowi dodatkową przewagę zdolną zrekompensować brak jednego z czołowych zawodników.

Jak wobec tego wyglądają Biało-Czerwoni? Oto zespół, który powołał Zacharkin:
Bramkarze: Przemysław Odrobny (Ciarko PBS Bank KH Sanok), Kamil Kosowski (JKH GKS Jastrzębie), Rafał Radziszewski (Comarch Cracovia).
Obrońcy: Paweł Dronia (Ciarko PBS Bank), Jarosław Kłys, Patryk Noworyta (Comarch Cracovia), Mateusz Rompkowski (JKH GKS Jastrzębie), Michał Kotlorz, Rafał Dutka (GKS Tychy), Jerzy Gabryś (Aksam Unia Oświęcim), Adam Borzęcki (Schwenninger Wild Wings, GER).
Napastnicy: Leszek Laszkiewicz (Comarch Cracovia), Marcin Kolusz, Krzysztof Zapała, Krystian Dziubiński, Tomasz Malasiński, Dariusz Gruszka, Marek Strzyżowski (Ciarko PBS Bank), Mikołaj Łopuski, Adam Bagiński, Grzegorz Pasiut, Jakub Witecki (GKS Tychy), Maciej Urbanowicz (JKH GKS Jastrzębie).

Na pierwszy rzut oka widać przewagę zawodników z Sanoka, i prawdę powiedziawszy nie ma w tym nic dziwnego – zespół z województwa podkarpackiego nie ma obecnie w Polsce jakichkolwiek rywali, zatem ośmiu zawodników tej drużyny zupełnie nie dziwi. Silną grupą w kadrze dysponują także Tychy i Cracovia. Jedynym zawodnikiem zza granicy jest Adam Borzęcki z niemieckiej 2. Bundesligi, który jest chyba najlepszym polskim defensorem. Żal, że mimo lockout-u nie można powołać Wojtka Wolskiego, który, dzięki doświadczeniu zdobytemu na taflach NHL-u, byłby niewątpliwie sporym wzmocnieniem kadry. Niestety, przepisy są przepisami, i jeśli nie ulegną zmianie, Wolski z Orłem na piersi w oficjalnym spotkaniu nie zagra nigdy. Tym samym wydaje się, że skład, jakim dysponuje Zacharkin jest najlepszym, na jaki obecnie stać Polskę.

Jednak czy ta drużyna ma szansę awansować to już zupełnie inna sprawa. Nie ma co ukrywać – szanse na grę w finale kwalifikacji w lutym są małe. Zacharkin z Bykowem dopiero rozpoczęli pracę z zespołem narodowym i oczekiwanie, że po tak krótkim okresie ich pracy reprezentacja odniesie tak wielki sukces jest co najmniej naiwne. Pamiętajmy, że wciąż znajdujemy się w światowej trzeciej lidze, nasze krajowe rozgrywki, w których uczestniczą niemal wszyscy kadrowicze są słabe i, póki co, źle zorganizowane (przypadek Nesty Toruń nie powinien zdarzyć się w profesjonalnej lidze), a szkolenie młodzieży od co najmniej kilku lat leży odłogiem. Tym samym, nie ma zbyt wielu powodów, by oczekiwać kwalifikacji do rundy finałowej.

Mam jednak nadzieję, że ten turniej będzie kolejnym krokiem w kierunku normalizacji sytuacji w polskim hokeju. Jak dotąd nowy prezes PZHL Piotr Hałasik daje swoimi działaniami wszelkie powody do zadowolenia. Jednak jest to dopiero początek niezwykle czasochłonnej pracy, jaką należy wykonać, by poprawić stan polskiego hokeja. Jeśli praca to zostanie wykonana dobrze, myślę, że przed kwalifikacjami do turnieju olimpijskiego w koreańskim Pjong Czang będzie można wykazywać się większą dawką optymizmu. Tymczasem oczekujmy od naszych hokeistów, że w Kijowie nie zlekceważą słabszych rywali, zaś do meczu z tym silniejszym przeciwnikiem podejdą bez strachu, z olbrzymią determinacją i wolą walki. Kto wie, może wtedy jednak stanie się cud?