PowerPlay Magazyn

Po tym jak zajęliśmy ostatnią pozycję w grupie 3 rundy przedwstępnej wiele osób mówiło o wypadku przy pracy. Wszystko miało odmienić się w meczach, które decydować miały o tym czy utrzymamy się w najwyższej dywizji czy może jednak spadniemy. Stało się to czego nie spodziewał się zapewne nikt. Reprezentacja Polski po porażkach ze Słowenią 2:4 oraz z Finlandią 2:6 i zwycięstwie nad słabiutką Szwecją 5:3 żegna się w jakże fatalnym stylu z MŚ i za rok zagramy ponownie, ale  w MŚ dywizji 1.

Na szersze podsumowania przyjdzie czas, ale to co rzuciło się w oczy to brak bramkarza, który grałby na wysokim poziomie, a przede wszystkim nie przegrywał nam spotkań, jednak głownie dzięki podstawie Włościbor Bazylko i Kiejstut Wróbel (w meczu z Finlandią zaliczył 40% skutecznych obron!) pożegnaliśmy się z MŚ w tak fatalnym stylu. Może i nie należy bronić sztabu szkoleniowego, ale zrobił on w sprawie taktyki to co mógł, bo niemal w każdym meczu taktyka była idealnie trafiona pod przeciwnika. Jednak te MŚ nie przegrali bramkarze czy trenerzy, a cała polska reprezentacja! A teraz pozostaje nam zanucić to co słychać najczęściej na meczach reprezentacji Polski "Nic się nie stało Polacy, nic się nie stało!", bo chyba gorzej za rok już być nie może.

Więcej informacji na temat występu polskich hokeistów podczas MŚ przekaże wam trener reprezentacji KaczYmk już w najbliższym czasie!