Katowice, 01.10.2011- relacja ze zlotu!
.Jeszcze kilkanaście dni przed zlotem grupa z Mazowsza zastanawiała się, kto pojedzie do Katowic samochodem, a dla kogo w tym samochodzie miejsca zabraknie i w trasę wybrać się będzie musiał pociągiem. Grupa wstępnie liczna, jednak z dnia na dzień zaczęła się kruszyć. Wypadł Br0, wypadł frez991. Wypadł też Misio z Misią, a tym samym wypadł samochód z kierowcą. Pociągiem więc w 4,5-godzinną podróż do Katowic wybrali się z Warszawy: bambaniasz, Manti oraz ja, czyli hubipro. Jedną z najciekawszych anegdot podróży był fakt, że ten drugi wybrał się na Śląsk w spodniach swojej młodszej siostry. Jako, że mu one ciągle spadały, postanowiłem użyczyć mu pasek. Towarzyszył on Mantiemu przez cały zlot. Mi natomiast przez cały zlot towarzyszyło ciągłe podciąganie swoich spodni.
Wysiedliśmy na legendarnym peronie 5-tym, o którym mówiono niegdyś w samym Teleexpresie. Podążając za ludźmi wysiadającymi z pociągu, którzy wydawali się być zorientowani w terenie, udało się nam odkryć cywilizację. Na dworcu przywitała nas trójka Sosnowiczan w składzie: Dachowiec, Davidian i magnus79. Rozumiejąc się jakby bez słów od razu obraliśmy kierunek Atmo- miejsce dawnych Katowickich zlotów, który tym, jak i poprzednim razem posłużyło za miejsce przystanku przed wyprawą na miejsce główne wieczoru- do klubu Garage. Piwko pierwsze czwarte, piwko drugie piąte. Jasne, ciemne. Jakości, proporcje, taktyki... Godzinka w takim zestawieniu, mały kebab na mieście, po czym przyszedł czas zaparkować w Garage i zatankować.
Optymistyczne zapowiedzi pogody okazały się być prawdziwe. Jednak stoliki pod parasolami zdobiące zewnętrzną ścianę klubu, przy których to odbywał się poprzedni zjazd okazały się być uprzątnięte. Pozostał więc parking podziemny. Bilard na rozgrzewkę. Powoli zaczęli się schodzić kolejni uczestnicy spotkania: Kamilzaglebiee ze swoim tatą- sidzaglebiee. PaprykarZ z xeneczką. Dylu5, guinness75, jacor76, Malenstwo, royo34. Tematem nr jeden byli oczywiście managerzy, którzy się na spotkaniu nie pojawili. Z czasem zawitał awamoba, który na czynniki pierwsze rozłożył nam powody, dla których z przyjazdu do Katowic w ostatniej chwili zrezygnował maykixd.
Swoją obecnością zaszczyciła nas również grupa wrocławska. Najpierw malutki2380 z dziewczyną Dachowca. Godzinę później dołączył także ptasior, który jak się okazało wyjechał z Wrocławia godzinę wcześniej niż wspomniana dwójka. Cóż, można i tak.
Piwo i wódka szybko krążyły po stole a wraz ze wzrostem promili postanowiono zrobić podmianę „Isostaru”. Zamiast barowej białej na stół przywędrowały nie wiadomo skąd „sklepowe” wyroby. Wszak trzeba wspierać polski monopol spirytusowy ale bez przesady. Niestety pragnienie było tak duże, że w pobliskim sklepie zabrakło połówek i kupno 0,7 okazało się pomyłką gdyż zakończyło imprezę – czujne oko barmanki wyłapało zbyt dużą flaszkę i po dokonaniu oględzin posłano cała ekipę na karę meczu.
Takim incydentem zakończył się zjazd lutowy. Do tego czasu udało nam się podciągnąć technikę i choć przez całe spotkanie graliśmy ostro i nie do końca fair, tym razem kary udało się uniknąć. Na starcie padło więc hasło kupujemy taką jaką tu sprzedają. Wybór padł na Wyborową. 0,5 rzecz jasna.
Dodatkowej atrakcji przysporzyło nam zaginięcie Mantiego. Na całe szczęście pod koniec imprezy pojawił się, rześkim i wypoczętym głosem oznajmiając, iż przysnęło mu się w łazience. Niewiele się tym jednak przejmując odruchowo podciągnął spodnie, po czym zabrał się za spożywanie kolejnej dawki "środków nasennych".
Z czasem stoliki pustoszały, jedni nas opuszczali, inni korzystali z atrakcji, jakie gwarantował klub. Rozgrywki bilardowe, później kręgielnia. Ten wątek jednak niezręcznie mi opisywać jako stronie na każdym froncie bezsprzecznie dominującej. Za postawę na kręgielni para wrocławska przed odejściem, a wręcz odbiegnięciem na ostatni pociąg, postanowiła nagrodzić bambaniasza wrocławskim Piastem. Zdaje się, że była to właśnie ta zapowiedziana niespodzianka, która stanowiła zagadkę i była często poruszanym tematem od samego pojawienia się Wrocławian w klubie.
Poniżej uroczyste wręczenie nagrody
Po lewej malutki2380, po prawej bambaniasz
W okolicach północy w klubie nie było już żadnego ze zlotowiczów. Na nocną wyprawę po Katowicach wybrało się kilka pozostałych osób. Widząc jak guinness75, jacor76, Malenstwo i Manti oddalają się od nas, bambaniasz i ja pod przewodnictwem Dachowca wyruszyliśmy w poszukiwaniu sklepu całodobowego. Następnie widok spodku Katowickiego i kierunek dworca PKP. Międzyczasie zdzwoniliśmy się z grupą, która nas opuściła- jak się okazało- opuściła nas w celu... poszukiwania nas. Wstępnie planowaliśmy nocleg w Tychach, jaki gwarantowało nam Malenstwo, a z którego też korzystaliśmy podczas poprzedniego zjazdu. Z różnych przyczyn zdecydowaliśmy się jednak na powrót nad ranem. Pociąg o 4:25 i tu trzeba było w jakiś sposób zabić czas. We wspólnym gronie spędziliśmy go do 2:45, ale także w towarzystwie pana pani Bogusława. Ogólnie mieliśmy wtedy branie. Po pamiątkowym zdjęciu z tym jakże uroczą panem rozdzieliliśmy się. Guinness75, jacor76 i Malenstwo ruszyli w kierunku Tychów. Pan Bogusław poszła na kolejny podryw. Trójkę z Warszawy Dachowiec doprowadził na dworzec PKP, po czym samotnie, własnymi ścieżkami ruszył w kierunku Sosnowca. Na ławce przed dworcem czas dłużył się nam niemiłosiernie. Podróż pociągiem była natomiast teleportem. Oczy otworzyliśmy dopiero w Warszawie.
Kolejnego dnia, w niedzielny wieczór również planowana była atrakcja, a konkretnie mecz hokejowy pomiędzy GKS-em Tychy a Zagłębiem Sosnowiec, na który zlotowicze dysponującymi takimi możliwościami wybrać zaplanowali się we wspólnym gronie.
Na koniec należy wspomnieć także błyski flashów, o które nieprzerwanie dbała Asia, towarzyszka malutkiego2380. Furorę w klubie robił Trabant. Wspominana była także robiąca niegdyś furorę na forum ligi III.9 piosnka. Międzyczasie było także pamiątkowe zdjęcie zlotowiczów w trakcie którego dołączył do nas Scott Niedermayer. A więcej? Cóż. Więcej przemówić powinny zdjęcia, które na bieżąco mam zamiar w tym artykule publikować.
Za kółkiem stolikiem jacor76
Wiele ciekawych sytuacji zapewne pominąłem, inne zapewne ominęły też mnie. Wszędzie być jednak nie mogłem. Tam gdzie być nie mogłem, mógł być redaktor Manti. Z kolei tam gdzie przebywał Manti, nikogo innego poza nim być nie mogło.
PS
Motyka prosił mnie o zareklamowanie pod artykułem kredytowego turnieju o Pucharu Południa. Logicznym jest chyba, że jeżeli na zjeździe w Katowicah Motyka się nie pojawił, to takowa reklama pod artykułem również pojawić się nie może.
Najbardziej na lewo Dachowiec, bliżej Kamilzaglebiee, tyłem odwrócony awamoba. W oddali od lewej: ptasior, Asia, hubipro
Pod ścianą od lewej: malutki2380, Scott Niedemayer, Malenstwo, sidzaglebiee, dylu5. Siedzący po drugiej stronie stołu, od lewej: Dachowiec, Magnus, Davidian. Ostatni Manti. Między Mantim a Davidianem przysłonięty i niezidentyfikowany ktoś
Od lewej: guinness75, jacor76, a nad nim w białej koszulce PaprykarZ. Dalej xeneczka, wyżej magnus79, obok xeneczki malutki2380, nad nim awamoba. Później Manti, niżej w koszuli w kratę bambaniasz, w oddali Davidian. Na szpicy royo34, a nieco wyżej, w białej koszulce- dylu5. W niebieskiej koszulce sidzaglebiee. W czarnej koszulce z żółtymi znaczkami Malenstwo, nad nim hubipro, w czarnej koszulce schowany Kamilzaglebiee. W białej koszulce Dachowiec a przed nim Scott Niedemayer
W pierwszym rzędzie, od prawej górnej: Dachowiec. W drugim rzędzie, od lewej: malutki2380, sidzaglebiee, ptasior, Asia, Malenstwo
Od lewej: jacor76, awamoba, guinness75, Kamilzaglebiee, Dachowiec, hubipro. I dwie zaciągniete, przechodzące obok dziewoje
Malenstwo w jakże miłym towarzystwie jeszcze panny Joanny
bambaniasz w rzucie po wrocławskiego Piasta
I już wiedział, że do zbicia zostnie jeszcze 10 kręgli
Megosztás a Facebook-ra Megosztás a Twitter-re Megosztás a MySpace-re